Oskar Miller

6

I co o tym myśleć?



Odchodzenia od systemu feudalnego, zajęło cywilizacji europejskiej jakieś trzysta lat. Od ścięcia Karola Stuarta do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, aż ostateczny kres przyniosły Wielkie Wojny Światowe. Nie powiem, że koszt tej transformacji był nieistotny? W wyniku tych przemian i z powodu nich, życie straciło setki milionów ludzi. Ale dzięki tym ofiarom i tym przemianom mamy w Europie świat jaki mamy. Nie powiem, że boski porządek feudalizmu, był systemem szczęśliwości ludzkiej. Choć przeważnie każde pokolenie, wspomina dawne czasy jako te lepsze od dzisiejszych. Niewątpliwie feudalizm był krainą szczęśliwości dla samych feudałów. Raczej, li tylko dla samego monarchy. Oczywiście pod warunkiem, gdy nie wyeliminowali go, jego kuzyni. Wasale. Czy ktokolwiek zbuntowany przeciw jego władzy lub podobny mu władca, który akurat zapragnął jego bogactw lub królestwa. Lub jednego i drugiego, włącznie z aktualna żoną monarchy, córką – i tak dalej. Dziewięćdziesiąt kilka procent populacji nie miało żadnych praw i żyło w biedzie. Feudalizm upadł w Europie zdaje się bezpowrotnie, a hasła Wolność, Równość, Braterstwo stworzyły podwaliny nowego ładu społecznego zwanego republiką. Dzisiaj zwanej systemem demokratycznym. I cokolwiek by nie mówić o tym systemie, to jest on odpowiedzialny za czasy w których żyjemy. Można narzekać, wyśmiewać i krytykować. Ale jest: jak jest. Prawda też jest taka, że nowy ład europejski, a dziś Unia Europejska dopowiedziana jest też, za to, że kilka pokoleń Polaków żyje bez wojny. Oczywiście w myśl doświadczeń tego narodu, stan ten nie jest stanem nienaturalnym. Doświadczenie historyczne uczy, że gdy ze wsi do wojska szło dziesięciu młodych ludzi, to po latach wracało trzech. Dwóch. Pokoleniowo przyzwyczajano się do śmierci, przemocy, tragedii. Nie znaczy to, że można oswoić wojnę, gwałt i bezprawie, ale można go traktować jako część losu człowieczego na tym padole łez. Dziś jednak trzecie pokolenie Polaków od i bez wojny uśpiło, a nawet skutecznie wyparło to doświadczenie ze swojej świadomości.



Dobrobyt Unii Europejskiej i jej prawo powstało z założenia, że natura człowieka i obywatela jest uczciwa. Może i tak jest?



Ale człowiek też posiada umiejętność przystosowania się do środowiska. Przystosowanie do rzeczywistości uczy człowieka, że w swej naturze musi być sprytny. Dlatego, dziś większość młodych Europejczyków posiada postawę roszczeniową. Dajcie mi Bardzo Dobrze Płatną Pracę, bo za minimum socjalne to nie opłaca mi się pracować! Zasiłek dla bezrobotnych i inne świadczenia też pozwalają żyć. A to co dla Unijnego Europejczyka jest minimum socjalnym, dla całej rzeszy pozostałych ludzi jest wyśnionym rajem.



Stąd duży nacisk reszty świata na granice tejże Unii Europejskiej, a w zasadzie głównie na najbogatszą jej część, na którą składają się Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Skandynawia, Beneluks.



Jednak w ostatnim czasie w Europie, pojawili się dość specyficzni emigranci.



Pierwsze – to pojawili się w ilościach dotychczas nienotowanych. Setkami tysięcy jednocześnie szturmują granice państw europejskich.



Po drugie – ponad dziewięćdziesiąt procent tej populacji stanowią mężczyźni w weku poborowym do wojska.



Po trzecie – ci dość specyficzni emigranci, to muzułmanie, którzy nie posługują się innym języka niż arabskim i nie znają innego prawa, niż muzułmańskie.



Unia Europejska w myśl – wolności, równości i sprawiedliwości, jest całkowicie bezradna i bezbronna wobec tej rzeki emigracyjnej, która się wlewa w jej granice.



Dlaczego ci młodzi Syryjczycy, Afgańczycy, Palestyńczycy, Sudańczycy, czy Libijczycy nie emigrują w kierunku swoich bogatych braci w wierze z Zatoki Perskiej? Z Półwyspu Arabskiego? Bajecznie bogata Arabia Saudyjska, ZEA, Kuwejt, Katar potrzebują rąk do pracy. Potrzebują i zatrudniają tak zwaną siłę roboczą z całego świata. Setki tysięcy Hindusów, Amerykanów, Australijczyków powiększają dochód narodowy i dobrobyt tych państw.



Ba! To przecież są kraje, w których króluje i rządzi religia Proroka Mahometa!



Jednak młodzi mężczyźni – ci Syryjczycy, Afgańczycy, Palestyńczycy, Sudańczycy, czy Libijczycy, obierają w swojej wędrówce kierunek na Niemcy, Francję, Wielką Brytanię, Skandynawię, czy Beneluks. Może po prostu nie chcą pracować, ale chcą żyć z dotacji, linii pomocowych, czy zasiłków UE?



Arabia Saudyjska przedstawiana jako główny sojusznik NATO i „świata demokratycznego” w walce z międzynarodowym terroryzmem, jest niczym innym, a tylko feudalnym państwem muzułmańskim, którego ustrój opiera się na koranicznej wykładni prawa.  To nie kto inny, ale dynastia Rodziny Al-Saud reprezentuje najbardziej fundamentalistyczny odłam islamu – wahhabizm. To nie kto innym, ale dynastia Rodziny Al-Saud jest jedną z najbogatszych rodzin na świecie. Kto wie, czy Saudowie i pozostali szejkowie nie są razem i w ogóle najbogatszymi ludźmi na świecie?



A co na to fakty?



Przecież idee wahhabickie stanowią trzon ideologii Braci Muzułmańskich. Za wyznawcę wahhabizmu uznawany był Osama bin Laden. Duchowni wahhabiccy nie kryją się z sympatii do al-Kaidy.



Wahhabitów cechuje nietolerancja i jawna niechęć do typowego dla współczesnego świata odejścia od dawnych norm i liberalizacji poglądów.



Wahhabizm uznaje wyższość islamu nad wszystkimi innymi religiami, oraz certyfikuje potrzebę uzyskania dominacji nad nimi. Antysyjonizm, antyamerykanizm, wrogość do instytucji świeckich oraz postawy skrajnie antyintelektualne są rozpowszechnione i popularyzowane we wszystkich środowiskach wahhabickich na całym świecie. Korzystając z hojności arystokratów saudyjskich, duchowni wahhabiccy nauczają tych idei w innych krajach muzułmańskich. Dziś tak wygląda edukacja muzułmańska i cały system szkolnictwa w Bośni i Hercegowinie, w Albanii i w Malezji, a za chwilę dołączy doń Turcja. W Polsce „Liga Muzułmańska w RP” buduje meczet w Warszawie właśnie wahabickiego odłamu islamu, sponsorowany przez prywatnego, anonimowego darczyńcę z Arabii Saudyjskiej.



Amerykański politolog Francis Fukuyama nazwał wahhabizm „islamskim faszyzmem”, mimo że nie charakteryzuje się on większością z konstytutywnych cech faszyzmu (nacjonalizm, etatyzm, militaryzm, totalitaryzm, antykomunizm, korporacjonizm, populizm oraz opozycja do politycznego i ekonomicznego liberalizmu).



Czy zatem w głowach przebogatych Saudyjczyków, nie zaświtała myśl, podboju Europy?



Czy lawa młodych mężczyzn z krajów muzułmańskich rozlewająca się po Europie ma charakter przypadkowy? Syryjczycy, Afgańczycy, Palestyńczycy, Sudańczycy, czy Libijczycy w wieku popoborowym może nie chcą zamiatać metra w Paryżu lub ulic w Monachium, bo nie mają ku temu kwalifikacji, ale na pewno po doświadczeniach „arabskiej wiosny” mają pełne przeszkolenie w obsłudze automatu Kałasznikowa, czy innych śmiercionośnych precjozów.



Dziś dla kilku bogatych Wahhabitów może być najważniejszą sprawą, żeby owe dość specyficzne „zielone ludziki” znalazły się w obrębie UE. Niech się zaaklimatyzują. Okrzepną. Niech się napatrzą na bogactwo, ale i na rozwiązłość świata europejskiego. Niech dokładnie poznają słabości Unii Europejskiej. Dostarczenie im do rąk niezbędnej ilości automatów Kałasznikowa i innego sprzętu, będzie wtedy czystą tylko formalnością. Bo to tylko kwestia ilości wydanych na ten cel pieniędzy. Dokończenie marszu, który rozpoczął niegdyś Abd ar-Rahman, będzie spokojnym marszem po swoje. Tym bardziej, że po ostatnich doświadczeniach krymskich i tych z Donbasu, obecny konflikt wojenny nie polega na starciach wielkich formacji wojskowych.



Społeczeństwa europejskie pozbyły się kodu genetycznego określającego nieuchronność przemocy, wojny i nieszczęść z nią związanych. Wszak tego poza osobnikami niezrównoważonymi psychicznie nigdy nie można zaakceptować, jednak doświadczenie historyczne uczyło, że wojna jest nieuchronna i należy być na nią przygotowanym.



Społeczeństwo sytych w imię szaleństwa wszechogarniającej konsumpcji, wyparło ze swojej świadomości możliwość i konieczność wojowania. Wojny się dzieją GDZIEŚ! Wśród niepiśmiennych afgańskich pastuchów, czy nomadów saharyjskich. Wśród prymitywów bałkańskich, czy tych ze stepów Ukrainy, ale nie u nas – w cywilizowanym świecie Zachodu…



Nawet Anglicy zapomnieli sensu własnego przysłowia, że „zawsze jest przed wojną”.



Obym się mylił?



 



 


© 2012 © Wszystkie prawa zastrzeżone © Oskar Miller